15 lip 2014

Rozdział 2

Lynn
Od momentu otrzymania zadania od Czarnego Pana przez prawie cały czas szukałam sposobu, by je wykonać. Przejrzałam tuzin zakazanych w świecie czarodziei ksiąg, ale nic nie wydawało mi się wystarczająco silne, by osłabić jednego z największych czarodziei stulecia. Została mi ostatnia noc przed  rozpoczęciem roku szkolnego, wiedziałam że po powrocie do Hogwartu nie będę mogła tak swobodnie zagłębiać się w czarnej magii. Było już późno, a ja nawet nie zaczęłam się  pakować. Wiedziałam że dziś i tak nic nie znajdę. Wstałam z łóżka i odłożyłam książkę. Rozejrzałam się po mojej sypialni, nie należała do największych, nie miałam w niej nawet zbyt dużo mebli tylko łóżko na, którym spał mój kot rasy sfinks o imieniu Kise, w kącie stała komoda, a obok biurko nad, którym wisiało pełno zdjęć, rysunków oraz wycinek z Proroka z artykułem, który mówił o zamordowaniu dwójki bogatych czarodziei w ich domu wiele lat temu. Na drzwiach wisiała tarcza do rzutek do, której przyczepiony był rysunek bestii jaką musiał być morderca moich rodziców. Wyjęłam z szuflady dwie rzutki i rzuciłam trafiając zakapturzoną postać prosto w oczy.
-Znajdę Cię- szepnęłam. Wyciągnęłam z pod łóżka walizkę z zaczęłam się pakować.
Petunia
O szóstej rano obudził mnie budzik. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam pod prysznic, ubrałam szkolny mundurek. Dziś był pierwszy dzień szkoły. Sprawdziłam jeszcze parę razy czy spakowałam wszystko co czego potrzebowałam w internacie i zeszłam z walizką do kuchni. Przy kuchence stała mama i robiła ulubione naleśniki Lily. Była ustawiona plecami do mnie.
-Robię twoje ulubione danie, skarbie- Powiedziała odwracając się. Spojrzała na mnie zaskoczona- Petunia? Myślałam że to Lily… Skocz obudzić siostrę- Gdy to mówiła dziwadło weszło do kuchni. Usiadłyśmy do śniadania.
-Tata jeszcze nie wrócił z nocki?- Zapytałam.- Nie zdążyłam się z nim pożegnać
-Ze mną pożegnał się wczoraj-Powiedziała Lily- Dał mi nawet książkę
-Dlaczego to mnie nie dziwi- Mruknęłam pod nosem
-Nie bądź zazdrosna Tuniu- Skarciła mnie matka- Zobaczymy się z naszą małą czarodziejką dopiero na Boże Narodzenie…
-Mnie zobaczycie dopiero w czerwcu- Przypomniałam jej..- Zresztą nie ważne…
-Może w tym roku uda Ci się zaprzyjaźnić  z tą twoją współlokatorką – Mama zwróciła się do Lily
-Nie sądzę, Lynn ma mnie za dziwadło- Powiedziała Ruda. Wyjątkowo zgadzałam się z jakąś wiedźmą.
Wstałam od stołu, a one nawet tego nie zauważyły. Wzięłam walizkę i poszłam na autobus. Moi rodzice woleliby żeby Lily była ich jedynym dzieckiem.
Alice
Miałam jakiś dziwny sen śniło mi się ,że płynę na wielkim krześle przez fioletowe morze wiosłując łyżką.  Ktoś próbował mnie wyrwać  z tego  dziwnego świata. Otworzyłam oczy. Przy łóżku siedział Frank potrząsając moim ramieniem.
-Wstawaj zaraz się spóźnimy- Powiedział. Ojciec musiał go wpuścić do domu. Znaliśmy się od zawsze. Uczyliśmy się nawet razem jeździć rowerem. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, niestety tylko przyjaciółmi. Mieszkał w mieszkaniu na niższym piętrze. Wygramoliłam się jakoś z łóżka i poszłam się ubrać do łazienki. Po wyjściu Frank wziął w jedną rękę moją walizkę w drugą swoją i poszliśmy na dworzec, który  znajdował się tylko kilka ulic od naszej kamienicy. Gdy przeszliśmy na peron 9 ¾ chłopakowi w ramiona rzuciła się jego dziewczyna. Mimo że bardzo jej zazdrościłam nie potrafiłam jej nienawidzić . Pożegnałam się z nimi i poszłam do Petera, który od jakiegoś czasu nam się przyglądał. Biedny od dawna był zakochany w tej blond puchonce.
Dorcas
Szłam peronem 9 ¾ szukając kogoś znajomego. Było strasznie duszno i głośno. Ludzie się nawzajem przekrzykiwali . Dookoła było słychać miauczenie kotów i pohukiwanie  sów.  Pchałam przed sobą wózek z kufrem i pustą klatką na wiewiórkę. Sięgnęłam do kieszeni płaszcza ,by pogłaskać gryzonia.  Midorima po ręce wspiął się na moje ramię. Spojrzałam na zegarek. Zaraz odjeżdżamy. Poszłam do pociągu. Idąc między przedziałami mijałam same znajome twarze. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto to?- Zapytała mnie dziewczyna z dobrze znanym mi głosem. Odwróciłam się. Przede mną stała niewysoka brunetka z ciemnymi oczyma i ciepłym uśmiechem. Miała na sobie mundurek gryfonów. Za nią stał pulchny chłopak z mysimi włosami i niebieskimi oczami
-Tęskniłam za tobą Aly- Powiedziałam  i uściskałam ją. Potem podeszłam do Petera, by z nim się przywitać. Razem znaleźliśmy przedział w, którym siedziała Lynn, a potem Glizdek poszedł poszukać  reszty Huncwotów.






____
Chciałabym na początku przeprosić, że nie napisałam nic od miesięcy. Musiałam jeszcze raz przemyśleć całe opowiadanie D: Przyrzekam, że następny rozdział pojawi się najpóźniej za dwa tygodnie i będzie o wiele lepszy niż moje marne teksty, które opublikowałam dotychczas. Szukam bety jak ktoś będzie zainteresowany to proszę pisać na: gnommie@onet.pl