15 lip 2014

Rozdział 2

Lynn
Od momentu otrzymania zadania od Czarnego Pana przez prawie cały czas szukałam sposobu, by je wykonać. Przejrzałam tuzin zakazanych w świecie czarodziei ksiąg, ale nic nie wydawało mi się wystarczająco silne, by osłabić jednego z największych czarodziei stulecia. Została mi ostatnia noc przed  rozpoczęciem roku szkolnego, wiedziałam że po powrocie do Hogwartu nie będę mogła tak swobodnie zagłębiać się w czarnej magii. Było już późno, a ja nawet nie zaczęłam się  pakować. Wiedziałam że dziś i tak nic nie znajdę. Wstałam z łóżka i odłożyłam książkę. Rozejrzałam się po mojej sypialni, nie należała do największych, nie miałam w niej nawet zbyt dużo mebli tylko łóżko na, którym spał mój kot rasy sfinks o imieniu Kise, w kącie stała komoda, a obok biurko nad, którym wisiało pełno zdjęć, rysunków oraz wycinek z Proroka z artykułem, który mówił o zamordowaniu dwójki bogatych czarodziei w ich domu wiele lat temu. Na drzwiach wisiała tarcza do rzutek do, której przyczepiony był rysunek bestii jaką musiał być morderca moich rodziców. Wyjęłam z szuflady dwie rzutki i rzuciłam trafiając zakapturzoną postać prosto w oczy.
-Znajdę Cię- szepnęłam. Wyciągnęłam z pod łóżka walizkę z zaczęłam się pakować.
Petunia
O szóstej rano obudził mnie budzik. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam pod prysznic, ubrałam szkolny mundurek. Dziś był pierwszy dzień szkoły. Sprawdziłam jeszcze parę razy czy spakowałam wszystko co czego potrzebowałam w internacie i zeszłam z walizką do kuchni. Przy kuchence stała mama i robiła ulubione naleśniki Lily. Była ustawiona plecami do mnie.
-Robię twoje ulubione danie, skarbie- Powiedziała odwracając się. Spojrzała na mnie zaskoczona- Petunia? Myślałam że to Lily… Skocz obudzić siostrę- Gdy to mówiła dziwadło weszło do kuchni. Usiadłyśmy do śniadania.
-Tata jeszcze nie wrócił z nocki?- Zapytałam.- Nie zdążyłam się z nim pożegnać
-Ze mną pożegnał się wczoraj-Powiedziała Lily- Dał mi nawet książkę
-Dlaczego to mnie nie dziwi- Mruknęłam pod nosem
-Nie bądź zazdrosna Tuniu- Skarciła mnie matka- Zobaczymy się z naszą małą czarodziejką dopiero na Boże Narodzenie…
-Mnie zobaczycie dopiero w czerwcu- Przypomniałam jej..- Zresztą nie ważne…
-Może w tym roku uda Ci się zaprzyjaźnić  z tą twoją współlokatorką – Mama zwróciła się do Lily
-Nie sądzę, Lynn ma mnie za dziwadło- Powiedziała Ruda. Wyjątkowo zgadzałam się z jakąś wiedźmą.
Wstałam od stołu, a one nawet tego nie zauważyły. Wzięłam walizkę i poszłam na autobus. Moi rodzice woleliby żeby Lily była ich jedynym dzieckiem.
Alice
Miałam jakiś dziwny sen śniło mi się ,że płynę na wielkim krześle przez fioletowe morze wiosłując łyżką.  Ktoś próbował mnie wyrwać  z tego  dziwnego świata. Otworzyłam oczy. Przy łóżku siedział Frank potrząsając moim ramieniem.
-Wstawaj zaraz się spóźnimy- Powiedział. Ojciec musiał go wpuścić do domu. Znaliśmy się od zawsze. Uczyliśmy się nawet razem jeździć rowerem. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, niestety tylko przyjaciółmi. Mieszkał w mieszkaniu na niższym piętrze. Wygramoliłam się jakoś z łóżka i poszłam się ubrać do łazienki. Po wyjściu Frank wziął w jedną rękę moją walizkę w drugą swoją i poszliśmy na dworzec, który  znajdował się tylko kilka ulic od naszej kamienicy. Gdy przeszliśmy na peron 9 ¾ chłopakowi w ramiona rzuciła się jego dziewczyna. Mimo że bardzo jej zazdrościłam nie potrafiłam jej nienawidzić . Pożegnałam się z nimi i poszłam do Petera, który od jakiegoś czasu nam się przyglądał. Biedny od dawna był zakochany w tej blond puchonce.
Dorcas
Szłam peronem 9 ¾ szukając kogoś znajomego. Było strasznie duszno i głośno. Ludzie się nawzajem przekrzykiwali . Dookoła było słychać miauczenie kotów i pohukiwanie  sów.  Pchałam przed sobą wózek z kufrem i pustą klatką na wiewiórkę. Sięgnęłam do kieszeni płaszcza ,by pogłaskać gryzonia.  Midorima po ręce wspiął się na moje ramię. Spojrzałam na zegarek. Zaraz odjeżdżamy. Poszłam do pociągu. Idąc między przedziałami mijałam same znajome twarze. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto to?- Zapytała mnie dziewczyna z dobrze znanym mi głosem. Odwróciłam się. Przede mną stała niewysoka brunetka z ciemnymi oczyma i ciepłym uśmiechem. Miała na sobie mundurek gryfonów. Za nią stał pulchny chłopak z mysimi włosami i niebieskimi oczami
-Tęskniłam za tobą Aly- Powiedziałam  i uściskałam ją. Potem podeszłam do Petera, by z nim się przywitać. Razem znaleźliśmy przedział w, którym siedziała Lynn, a potem Glizdek poszedł poszukać  reszty Huncwotów.






____
Chciałabym na początku przeprosić, że nie napisałam nic od miesięcy. Musiałam jeszcze raz przemyśleć całe opowiadanie D: Przyrzekam, że następny rozdział pojawi się najpóźniej za dwa tygodnie i będzie o wiele lepszy niż moje marne teksty, które opublikowałam dotychczas. Szukam bety jak ktoś będzie zainteresowany to proszę pisać na: gnommie@onet.pl

22 kwi 2014

Rozdział 1 Sługa Czarnego pana

6 lat później...

Siedziałam w swoim pokoju na łóżku, czytając zniszczoną książkę o polowaniach na wilkołaki. Nigdy nie mogłam zrozumieć, jak ktoś  może uważać mordowanie tych potworów za zbrodnię. Moim zdaniem usuwanie takich stworzeń było naszym obowiązek. Właśnie znalazłam ciekawy fragment:
Odróżnienie czarodzieja od wilkołaka: Pod postacią człowieka lykantropa jest bardzo trudno rozróżnić, jednak jest to możliwe. Dzień przed pełnią zdarza się, że oczy wilkołaka świecą na żółto. Błysk trwa jednak zaledwie kilka sekund i dostrzec go można tylko z niewielkiej odległości.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Odłożyłam książkę i wstałam z łóżka, wyciągając różdżkę. Zawsze to robiłam, gdy byłam sama w nocy, a teraz słyszałam czyjeś kroki. Nie chciałam skończyć jak moi rodzice.
- Lynn, gdzie jesteś? - Usłyszałam głos wujka.
Odetchnęłam z ulgą. Dobrze wiedziałam, że mój strach jest irracjonalny, ale mimo to za każdym razem, gdy zostawałam na noc sama w domu, miałam w pogotowiu różdżkę i srebrny sztylet. Ktokolwiek by mnie zaatakował, byłabym w stanie go zabić. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Jestem u siebie - Zawołałam. Usłyszałam kroki na schodach i po chwili w drzwiach stanął mój wujek.  Z wyrazu jego twarzy wywnioskowałam, że stało coś, z czego jest bardzo dumny. Usiadłam na fotelu koło okna, a on podszedł do mnie.
- Czarny Pan ma dla ciebie zadanie. - Powiedział. Zdziwiłam się; co największy czarodziej na świecie mógł ode mnie chcieć?
- Jakie zadanie? - Zapytałam cicho.
- Nie wiem – przyznał - Kazał mi cię do siebie przyprowadzić. Rodzice byliby z ciebie dumni. Daj mi rękę, deportuję nas na miejsce.
Podałam mu dłoń. Nagle cały obraz się rozmazał. Szumiało mi w uszach i zrobiło mi się niedobrze.  Widziałam migoczące światło. W końcu zamknęłam oczy. Zakręciło mi się w głowie i wtedy uderzyłam nogami o podłoże. Po otworzeniu oczu ujrzałam krętą ścieżkę prowadzącą do zaniedbanego dworu.  Mimo panującego lata noc była zimna. Cały dzień padało, więc dookoła było pełno kałuż.  Stawiałam niepewnie kroki w stronę budynku. Za mną szedł mój wujek, miał w dłoni różdżkę, która dzięki zaklęciu Lumos dawała nam światło. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, jakiś człowiek otworzył nam drzwi. Był wysoki miał na sobie długą, czarną pelerynę z kapturem zasłaniającym mu twarz.
- Pan już czeka - Powiadomił nas głębokim głosem. Gdy wraz z wujkiem chcieliśmy przejść przez drzwi, zakapturzony śmierciożerca zagrodził nam drogę.
- Co to ma znaczyć, McGowen? – warknął Eden Ross
- Pan czeka tylko na nią - odpowiedział chłodno.
Niechętnie, samotnie ruszyłam przez korytarz, który wyglądał trochę jak loch. Na czarnych ścianach wisiały dwa portrety. Jeden przedstawiał czarodzieja z krótką, czarną brodą i dumnymi, szarymi oczami. Na ramionach miał węża, a na szyi medalion z literą S. Drugi obraz przedstawiał kobietę z długimi, ciemnymi włosami i wściekle zielonymi oczami, w których czaiło się szaleństwo. Szłam dalej, aż doszłam do drewnianych drzwi. Zapukałam.
- Wejdź, Lynette - Usłyszałam zimny głos podobny do syczenia węża.
Pchnęłam ciężkie drzwi i weszłam do pomieszczenia. Znajdował się tam tylko wielki fotel, który trochę przypominał tron. Siedział na nim Czarny Pan, a na kolanach miał węża boa. Stanęłam na przeciwko niego. Bałam się, że dostanę zadanie, któremu nie podołam.
- Wiesz, po co Cię tu wezwałem? - zapytał.
- Nie, Panie – odpowiedziałam ostrożnie. Starałam się nie myśleć o tym, jak bardzo jestem przerażona. Dobrze wiedziałam, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać posiadł moc oklumencji.
- Mam dla ciebie bardzo ważne zadanie, więc jeśli ci się nie uda, uśmiercę cię w wyjątkowo bolesny sposób. W sposób, którego najbardziej się obawiasz. – Powiedział. Od razu przed oczami stanął mi obraz mordercy rodziców, który wciąż nie został złapany. W prawdzie nigdy go nie widziałam, ale wiele razy go sobie wyobrażam jako zakapturzoną postać, która lekko unosi się nad ziemią jak duch, ze święcącymi oczyma jak wilkołak i różdżką w dłoni.
- Podejmiesz się tego zadania - głos Czarnego Pana przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Tak, panie.
- Podwiń lewy rękaw – rozkazał, a ja natychmiast tak zrobiłam. Wyciągnął różdżkę. Szepnął coś, co nie brzmiało jak mowa ludzka. Wystrzeliły czarno-czerwone iskry, które ugodziły mnie w rękę. Ból był niewyobrażalny, jakby ktoś oblał mi rękę siarkowodorem. Krzyczałam. Nogi się pode mną ugięły i opadłam na podłogę. Zobaczyłam, jak moje łzy uderzają o posadzkę. Na skórze mojej ręki pojawił się Mroczny Znak.

- Masz osłabić Dumbledore'a tak, by nie był zdolny do walki.

21 mar 2014

prolog cz.2 W pociągu

– Będę tęsknić, wujku– powiedziała Lynn do brata bliźniaka swego ojca, mężczyzny, z który mieszkała po stracie rodziców. Stali na zatłoczonym peronie  numer 9 ¾. Było słychać pohukiwanie sów i miauczenie kotów. Lynn spojrzała na pociąg. Do kilku wagonów weszli już ludzie, a teraz powychylali się z okien, by porozmawiać jeszcze ze swoimi rodzinami. Było duszno.
– Na Merlina, Lynn, zaraz spóźnię się do pracy – oznajmił nieco podenerwowany Edan Ross, po czym uścisnął swą siostrzenicę i po prostu zniknął gdzieś w tłumie. Dziewczyna pchnęła swój wózek w stronę pociągu. Po znalezieniu się w ekspresie zaczęła przepychać się przez korytarz, szukając gdzieś wolnego miejsca. W końcu znalazła prawie pusty przedział. Siedział tam tylko jeden chłopak. Wyglądał, jakby ktoś go pobił. Miał podrapaną twarz i posiniaczone ręce. Lynn nie chciała spędzić podróży w jego towarzystwie, ale wiedziała, że może już nie znaleźć miejsca gdzie indziej. Szczerze wątpiła w to, że chłopak jest czystej krwi. Miała jednak nadzieję, że chociaż po części jest czarodziejem, gdyż brzydziła się mugolakami. W końcu, po chwili wahania, weszła do przedziału. Chłopiec spojrzał na nią oczami o kolorze miodu.
– Mogę się dosiąść? – zapytała i, nie czekając na odpowiedź, wypuściła z klatki swojego kota rasy sfinks. Zabrała się za wpakowanie swojego kufra na półkę.
– Pomogę ci – usłyszała ochrypły głos chłopaka.
– Poradzę sobie sama – odpowiedziała Lynn niedbale. Mimo to chłopak wziął jej bagaż i pomógł go odłożyć. Ross usiadła koło okna, a chłopak naprzeciwko niej.
– Jestem Lynnette Arianwen, ze szlachetnego rodu Ross – przedstawiła się, dumnie wypinając pierś. Chłopak wybuchnął śmiechem.
– Jestem Remus John, ze szlachetnego rodu Lupin – powiedział, przedrzeźniając dziewczynę. Lynn posłała mu mordercze spojrzenie. – Będę na ciebie mówił Lynn zamiast Lynnette Adrianna Ross, dobra?
– Arianwen! – warknęła Lynn - Niech ci będzie. Twoi rodzice są czarodziejami? – zapytała wprost szatynka. Chciała wiedzieć z kim ma spędzić podróż. W tym samym czasie pociąg ruszył.
– Mój tata jest czarodziejem – powiedział Remus. Ross odetchnęła z ulgą, co nie umknęło uwadze chłopaka. – Wiesz, do jakiego domu chcesz należeć?
– Slytherin, oczywiście –  odparła Lynn.
 Resztę podróży spędzili rozmawiając o Hogwarcie. Po zatrzymaniu się w Hogsmeade wsiedli do łódek, którymi popłynęli prosto do zamku. Potem gajowy zaprowadził ich do Sali Wejściowej, gdzie czekała na nich wysoka czarownica w długiej sukni.
– Witajcie w Hogwarcie – powitała ich – Zaraz zaprowadzę was na wieczorną ucztę, ale zanim zajmiecie swoje miejsca przy stołach, odbędzie się Ceremonia Przydziału. Jest ona bardzo ważna, gdyż to od niej zależy w jakim domu będziecie mieszkać przez następne 7 lat. Są 4 domy:  Hufflepuff, gdzie ceni się sprawiedliwość, wierność i pracowitość, Gryffindor, gdzie ważne są męstwo, odwaga i prawość, Ravenclaw, gdzie ceni się mądrość, inteligencję i bystrość oraz Slytherin, gdzie ważne są  spryt, ambicja i zaradność. A teraz proszę stanąć w rzędzie i iść za mną.
Wszyscy pierwszoroczni weszli przez podwójne drzwi do Wielkiej Sali. Lynn aż zaparło dech. W powietrzu unosiło się tysiące zapalonych świec, a sufit wyglądał jak niebo w nocy. Stały tan cztery stoły, przy których siedzieli uczniowie. Był jeszcze jeden stół na końcu sali, siedziało tam grono pedagogiczne szkoły. Pani profesor zaprowadziła ich pod sam stół nauczycielski. Stało tam krzesełko, na którym leżała stara tiara.
- Kiedy wyczytam nazwisko i imię dana osoba założy tiarę i usiądzie na stołku, a potem uda się do stołu swojego domu - czarownica spojrzała na listę – Allen Amanda.
Z szeregu wystąpiła blondynka. Chwilę po założeniu tiary wszyscy usłyszeli – Revenclaw!
Rozległy się oklaski przy jednym ze stołów. Amanda pobiegła tam i usiadła.
– Bones Alexander.
– Hufflepuff - wrzasnęła tiara, niemal natychmiast.
Gdy już parę osób zostało przydzielonych, przyszła kolej na rudą dziewczynę, którą mijała w pociągu. Była świadoma, że niektórzy bardzo denerwują się Ceremonią Przydziału. Ross dobrze wiedziała , że trafi do Slytherinu, tak jak cała jej rodzina. Założenie tiary i usłyszenie jej werdyktu było dla niej tylko formalnością.
Ruda trafiła do Gryffindoru. Po jakimś czasie Remus też tam trafił, na co Lynn przeklęła cicho. Polubiła tego chłopaka, nawet mimo wątpliwej czystości jego krwi. Wiedziała, że przez swoje pochodzenie Lupin nie trafi do Slytherinu. Nauczycielka czytała kolejne nazwiska i kolejne osoby trafiały do domów.
– Ross Lynnette Arianwen - wyczytała w końcu. Lynn usiadła na stoliku. Spojrzała  na stół Ślizgonów, gdzie Lucjusz się do niej uśmiechał. Tiara lekko musnęła jej głowę i krzyknęła:
- Gryffindor!
Lynn poczuła się tak zszokowana, że przez chwilę nie mogła się ruszyć.


____
Sorry, że tak późno, ale miałam problemy z betą...

27 lut 2014

Prolog cz.1 Świąteczny poranek

Muzyka

W pewnym domu na przedmieściach budziła się właśnie siedmioletnia dziewczynka. Jej sypialnia nie należała do największych. Urządzona była w barwach ciemnej zieleni i szarości. Na podłodze walało się pełno zabawek.
Pierwsze promyki słońca wpadały przez okno , oświetlając  bladą twarz dziewczynki. Otworzyła szare oczy. Wyskoczyła z łóżka i podbiegła do okna. Odgarnęła  czarną grzywkę. Padał śnieg. Przez jakiś czas Lynn siedziała na parapecie i oglądała spadające płatki. Nagle przypomniała sobie, dlaczego tak wcześnie wstała. Chciała jak najszybciej zobaczyć, co dostała na gwiazdkę.
Wyszła po cichu na korytarz, gdzie wisiało godło   Slytherinu, domu w Hogwarcie,  do którego należała jej cała rodzina. Też pragnęła się tam dostać. Zeszła po schodach do salonu i od razu podbiegła do  choinki, którą ubrała z rodzicami poprzedniego wieczoru.  Wisiały na  niej srebrne łańcuchy i bombki, a na czubku znajdowała się kryształowa gwiazda, która była w rodzinie od pokoleń. Stworzyły ją gobliny wiele wieków temu. Lynn zobaczyła, że coś dziwnego odbija się w jednej ze szklanych kul. Odwróciła się powoli z zamkniętymi oczyma, a gdy je otworzyła ujrzała coś,  co zmieniło jej życie na zawsze. Jakiś  metr od niej leżała Meriel Ross, patrzyła na nią martwymi, szarymi oczami. Blond włosy zasłaniały  część  jej twarzy.
– Mamo! – krzyknęła Lynn i podbiegła do ciała kobiety, padając przed nią na kolana . – Mamusiu, co ci  jest? Obudź się, proszę – łkała. – Tato!
Wstała i pobiegła na górę do sypialni rodziców. Wielkie, małżeńskie łóżko było puste.
– Tato? Gdzie jesteś? Proszę…
Szukała ojca po całym domu, znalazła go martwego w kuchni. Przerażona dziewczynka wybiegła z domu, by szukać pomocy u sąsiadów.
Niedaleko  stąd mieszkała inna szlachetna rodzina czarodziejów. Odwiedzała ich często z rodzicami. Mieli syna o sześć lat starszego od Lynn, z którym, mimo różnicy wieku, się dogadywała. Wbiegła do dworu bez pukania i od razu ruszyła do  jadalni. Po otworzeniu drzwi ujrzała pana Malfoya przy śniadaniu.
– Lynn? – zdziwił się pan Abraxas  na widok zapłakanej  dziewczynki. – Co ty tu robisz? Gdzie są twoi rodzice?

– Oni… oni… chy-chyba – łkała Lynn – nie żyją…

_______
Obiecuję że rozdziały będą dłuższe :) 

15 lut 2014

Postacie

Lynn Ross 
Rodzice: Meriel i Elowen Ross
Rodzeństwo: Brak
Przyjaciele: Lucjusz Malfoy, Huncwoci, Alice Laverty, Dorcas Meadowes
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
PatronusL Kruk
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu: Szare
Status krwi: Czysta
Lynn jest nieufna, cicha i bardzo nieśmiała. Młodsi uczniowie Hogwartu boją się jej. Wierzy w czystość krwi, dlatego przyjaźni się z ludźmi z dobrych domów, wyjątkiem jest Remus. Dobrze wie ,że nie powinna się z nim zadawać ze względu na jego pochodzenie. Nienawidzi wilkołaków, nie uważa ich za ludzi. Kocha Czarną Magie.Od śmierci rodziców mieszka z wujkiem.

Remus Lupin
Rodzice: Hope i Lyall Lupin
Rodzeństwo: Brak
Przyjaciele: Syriusz Black, James Potter, Peter Pettigrew, Lynn Ross, Lily Evans, Dorcas Meadowes, Alice Laverty
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Patronus: Wilk
Kolor włosów: Brązowe
Kolor oczu: Miodowe
Status krwi: Półkrwi 
Remus jest cichym spokojnym chłopakiem, lecz nie kiedy traci na sobą panowanie. Często przesiaduje w bibliotece. Należy do Huncwotów. Ma bardzo dobre wyniki w nauce. Gdy był mały pogryzł go wilkołak. Wiedzą o tym tylko Huncwoci. Zawsze ma czas dla przyjaciół. Jest prefektem.

Lucjusz Malfoy
Rodzice: Derwa i Abraxas Malfoy
Rodzeństwo: Brak
Przyjaciele: Lynn Ross, Amycus Carrow, Barty Crouch Jr., Igor Karkarow,  Narcyza Black, Walden Macnair
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Patronus: Wąż
Kolor włosów: Blond
Kolor oczu: Szare
Status krwi: Czysta
Lucjusz jest ambitny, szczery ,bywa wredny. Zaraz po szkole dołączył do śmierciożerców. Jest zafascynowany Czarną Magią. Mieszka w Londynie ze swoją dziewczyną Narcyzą. Lepiej z nim nie zadzierać.

Alice Laverty
Rodzice: Jane i Alexander Laverty
Rodzeństwo: Dwaj starsi bracia
Przyjaciele: Huncwoci, Lily Evans, Dorcas Meadowes, Lynn Ross, Frank Longbottom, Mike McGowen
Dom w Hogwarcie: Gryffindor 
Patronus: Wombat
Kolor włosów: Brązowe
Kolor oczy: Brązowe
Status krwi: Czysta
Alice jest wesoła i miła stara się być pomocna. Uwielbia imprezować. Większość swojego czasu spędza z Frankiem ,którego zna od dzieciństwa. 

Syriusz Black
Rodzice: Walburgia i Orion Black
Rodzeństwo: młodszy brat
Przyjaciele: James Potter, Remus Lupin,Peter Pettigrew, Alice Laverty, Lynn Ross
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Patronus: Brak
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu: Stalowo szare
Status krwi: Czysta
Syriusz jest pewny siebie i dumny. Złamał rodzinną tradycje trafiając do Gryffindoru. Nie rozmawia z rodziną. Uciekł z domu. Uwielbia grac w Quidditcha. Jest pałkarzem w drużynie swojego domu. Bardzo często łamie dziewczyną serca. Jest animagiem ,przybiera postać czarnego psa. Jest jednym z Huncwotów. Ma dużo głupich pomysłów.

James Potter
Rodzice: Dorea i Charlus Potter
Rodzeństwo: Brak
Przyjaciele: Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew, Alice Laverty, Lynn Ross
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Patronus: Brak
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu: Orzechowe
Status krwi: Czysta
James jest porywczy i wesoły. Najpierw robi potem myśli. Jest kapitanem drużyny Quiddtcha. Gra na pozycji szukajacego. Nienawidzi ślizgonów. Często robi im różne kawały. Jest animagiem ,przybiera postać jelenia.

Lily Evans

Rodzice: Mary i  Mark Evans.
Rodzeństwo: starsza siostra
Przyjaciele: Remus Lupin, Dorcas Meadowes, Alice Laverty
Dom w Hogwarcie: Gryffindor 
Patronus: Łania
Kolor włosów: Rude
Kolor oczu: Zielone
Status krwi: Mugolak
Jest energiczną i wesołą dziewczyną. Na piątym roku straciła przyjaciela (nazwał ją szlamą). Lily nie dogaduję się w jedną ze swoich współlokatorek Lynn, ponieważ ta uważa ją za gorszą ze względu na jej pochodzenie. Jest prefektem 

Dorcas Meadowes
Rodzice: Astrid i Mark Meadowes
Rodzeństwo: Młodsza siostra
Przyjaciele: Lily Evans, Lynn Ross, Alice Laverty, Remus Lupin
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Patronus: Brak
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu: Orzechowe
Status krwi: Czysta
Jest pewna siebie i energiczna. Gra w drużynie Gryffindoru na pozycji ścigającego.

Peter Pettigrew
Rodzine: Emma i Arthur Pettigrew
Rodzeństwo: Brak
Przyjaciele: Remus Lupin, Syriusz Black, James Potter, Lynn Ross, Alice Laverty
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Patronus: Brak
Kolor włosów: Ciemny blond
Kolor oczu: Wodniste
Status krwi: Czysta
Peter jest cichy i nieśmiały. Jest animagiem ,przybiera postać szczura. Od czwartej klasy zakochany jest w Jane McMillan ,ale boi się o tym powiedzieć ,ponieważ jest to bardzo popularna dziewczyna w szkole.